wtorek, 19 kwietnia 2022

Chłopaki nie płaczą



– Zachowuj się!  krzyknęła, gdy mały chłopiec wyślizgnął się z objęć cioci. 
– Babciu, ale ja nie chcę, żeby ciocia śliniła moje policzki. 
Babcia zdębiała. Najwyraźniej nie była zachwycona zachowaniem wnuczka. Z zakłopotaniem na twarzy  natychmiast przeprosiła siostrę i odesłała dziecko do pokoju. 
– Marsz do pokoju, nie zasiądziesz z nami do stołu - powiedziała stanowczo do chłopca. 
Chłopiec obrócił się na pięcie i bez słowa pobiegł do swojego pokoju, energicznie trzaskając drzwiami. Było mu przykro, że babcia na niego nakrzyczała. Nie rozumiał, co zrobił źle ani gdzie popełnił błąd. Nie wiedział też, jak to naprawić, więc siedział tak bez słowa patrząc się w okno i obserwując ludzi za nim. 
– A to urwis  westchnęła ciężko babcia – przepraszam cię za niego. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak powiedział. Zaniosę mu obiad do pokoju, niech przemyśli swoje zachowanie. 
Jak powiedziała, tak zrobiła. Babcia wstała znad stołu i zaniosła ciepły talerz do pomieszczenia obok. 
– Proszę, tutaj masz coś do jedzenia, jeżeli przeprosisz mnie i ciocię, będziesz mógł zjeść z nami w jadalni. 
Widząc brak reakcji ze strony chłopca, babcia posmutniała i wychodząc delikatnie zamknęła drzwi. 
Reszta dnia upłynęła spokojnie, bez słowa ani z jednej, ani z drugiej strony. 

Następnego dnia... 
Wskazówki zegara pokazywały godzinę 6. Cisza panująca na dworze została przerwana przez śpiew ptaków, które melodyjnie wchodziły w coraz to wyższy ton, a słońce leniwie wschodziło ponad horyzont, rozświetlając świat niemrawymi promykami.   
– Wstawaj kochanie, idziemy do kościoła  powiedziała babcia do wnuczka. Jednak nie usłyszała żadnej odpowiedzi. 
– Wstawaj, bo spóźnimy się na mszę. 
Tym razem chłopiec zareagował... Bez słowa podniósł się znad łóżka, nałożył ciepły sweter i zjadł śniadanie. 
– Gotowy?  spytała niecierpliwie. 
– Mhm  mruknął cicho, bardziej do siebie niż do babci. 
Wyszli z domu. Biały szron pokrywał mokrą od zimna trawę, a wiatr szumiał między gałęziami, na których widniały pączki liści. 
– Ale jest rześko, od razu się pobudzisz  rzekła z entuzjazmem uśmiechając się do wnuczka – widzisz te małe pączki na gałęziach? Już niedługo będzie tu tak pięknie, zielono i wiosennie.  
Chłopiec nawet nie spojrzał na babcię, z głową spuszczoną dreptał powoli trzymając ją na pewien dystans.  
– Po co ty ze mną w ogóle idziesz, jak się nie odzywasz. No powiedz coś wreszcie. Będziesz tak milczał przez całą drogę? Nie wytrzymuje z tobą, nie wiem jak do ciebie dotrzeć  powiedziała babcia z oburzeniem  jak będziesz dzisiaj u spowiedzi, powiesz księdzu, że pogniewałeś się na babcię. 
– Ale babciu, ja nic nie zrobiłem, nie muszę iść do spowiedzi.  
– Jak nic nie zrobiłeś? Nawet nie chcę tego słuchać. Pójdziesz do spowiedzi i powiesz, jak traktujesz babcię. 
Chłopiec nic już nie odpowiedział. Słona łza toczyła mu się po policzku. Szybko ją wytarł, żeby babcia nie zauważyła. Ale przed nią nic się nie ukryje. 
– Co z ciebie za mężczyzna? Teraz będziesz płakał? Chłopaki nie płaczą. No już, nie mazgaj się. 
Bezsilność i beznadzieja, którą czuł chłopiec nie dawała mu spokoju przez całą drogę do kościoła. Jednak nic już nie powiedział, nie chciał się kłócić z babcią, która pomimo tego, że go kochała, to nie rozumiała. I można pomyśleć, że to tylko błahostka, konflikt o nic. Ale dla małego dziecka to był duży problem. Nie miał komu się wygadać, ani wypłakać, wiedział natomiast, że musi być silny. Każdy mężczyzna musi być silny. Przynajmniej tak twierdzi babcia. 

1 komentarz:

  1. Zrobiło mi się przykro po przeczytaniu tego. To jest tak prawdziwe, że aż mam niedosyt i chcę więcej! Pisz dużo 💌

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, jeśli chcesz ;)