niedziela, 3 lipca 2016

Blask nocy



Ten pierwszy krok w ciemność. To uczucie, kiedy wszystko przestaje istnieć, mieć jakiekolwiek znaczenie. Problemy nie znikają, to ja powoli znikam w namacalnej ciszy. To jest jak magiczny świat, którego nie mogę z nikim dzielić. Ulotniła by się
z niego cała ta wyjątkowość. Cudowne. Niby nic, a jednak wszystko czego w tej chwili potrzebuję. Liczę się tylko ja i droga, którą przemierzam spokojnym, lecz wciąż niepewnym krokiem.

Idąc przed siebie zatracam się w blasku nocy i muzyki dudniącej ze słuchawek. W końcu mogę się wyciszyć. Pobyć sama ze sobą. Zatrzymać na chwilę czas i skupić całą uwagę na lampy przecinające mrok. Chyba od zawsze miałam sentyment do światła. Ignoruję pędzące gdzieś samochody i ludzi snujących się własną obraną ścieżką. Niekiedy spojrzę w stronę rozweselonej z jakiegoś powodu młodzieży...nie zastanawiam się czy miały na to wpływ jakieś środki czy po prostu ich codzienność jest bardziej różowa. Ale zaraz. Przecież ja też się uśmiecham, śmieję i daje znać,
że wszystko jest ok. A może to nieprawda. Może to tylko przybieranie co raz, to nowej maski, by uporać się z szarością każdego dnia. Nie wiem. Wolę o tym nie myśleć. O niczym nie myśleć. Tylko iść tak bez większego celu, aby do przodu. Powiew świeżości nocy otula mnie niczym kołdra podczas głębokiego snu, a dźwięki rozbrzmiewają głośniej niż zazwyczaj całe moje ciało. Śmiało mogę powiedzieć, że jest mi dobrze. Właśnie w takiej chwili. Mrok jest jaśniejszy od najsłoneczniejszego letniego poranka. Pozwala skupić myśli, odświeżyć umysł, spojrzeć na niektóre sprawy z całkiem innej, nieznanej mi do tej pory strony. Chyba odpowiada mi ten stan samotności. No właśnie. Chyba...

1 komentarz:

  1. Ciekawy masz styl pisania.
    Zapraszam na bloga możesz pozostawić ślad po sobie.
    zpasjablog.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, jeśli chcesz ;)