niedziela, 28 stycznia 2018

Nad przepaścią



Miękki, brudny papier wala się po świeżo upranej pościeli zasłaniając prawdziwy jej kolor. Z każdą godziną przybywa tego więcej i więcej, jakby nie miało końca. Przepełniony jest myślami tak wilgotnymi i rozchwianymi jak chodnik po dłuższej ulewie. Nie chce wyschnąć, a one przestać się wysypywać.

 Brak sił każe to ignorować, zaakceptować. Zastąpić czymś płytkim, bezimiennym, ale bezskutecznie. Muzyczne kolory prześwietlające na wskroś nie potrafią ogrzać części, która boli najbardziej. Nie sumienie, bo niby czemu? Nie ma powodu, jest czyste jak łza, obecnie się tocząca. To coś innego, ponoć tak zimnego, że nawet wrząca lawa ledwo poradziłaby sobie 
z rozmrożeniem. Ale czy na pewno? A może to tylko pozory, założona maska, bo tak jest łatwiej, a tak naprawdę kruszy się kawałek po kawałku pozostawiając po sobie popiół, podobny do tego po papierosie. Nikt nie ma do tego dostępu, a z zewnątrz jest ciężkie do zauważenia. Rozmyte przypadkowe litery zlewają się w ciąg słów, nie mających znaczenia. Cicho krzyczą, zwracają na siebie uwagę, ale nikt ich nie słyszy albo nie chce słyszeć. Pulsująca od nich głowa sprawia wrażenie tykającej bomby. Lada moment i wybuchnie. Przestanie się męczyć i zamartwiać. Straci kontakt z rzeczywistością. Mała iskierka nadziei podtrzymuje całą budowlę i pilnuje, by się nie przechyliła. Jest twarda, nieustępliwa 
i uparta. Wyzwaniem będzie ją zniszczyć, ale śmiało. Niech brak zaufania rozważy nad jej końcem.
https://www.youtube.com/watch?v=7pLTNzPoiuY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj, jeśli chcesz ;)